czwartek, 13 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 2

    Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam to ciemność ogarniająca całe pomieszczenie. Mój wzrok był zamglony, a ciało było całe poobijane. Mój oddech był płytki, a ja z trudem łapałam kolejne porcje powietrza. Czułam ogromny ból w klatce piersiowej i coś piekło mnie w szyję. Sapnęłam głośno, kiedy wstałam i objęłam rękami lodowate ciało. Odruchowo spojrzałam w dół na swoje dłonie. Były całe sine, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy mam jeszcze w nich czucie. Gdy rozglądałam się dookoła, próbując zrozumieć, gdzie jestem przed oczami migały mi wszystkie sceny z horrorów, których nie powinnam oglądać. I chociaż pomieszczenie było w mroku mogłam dostrzec ławki i krzesła. Byłam w zdemolowanej klasie, ale nie rozumiałam tego. W pewnym momencie usłyszałam kroki i coś jakby zrzuciło się na podłogę. Miałam wrażenie, że umrę, kiedy rozglądnęłam się dookoła, próbując znaleźć jakieś schronienie. Gwałtownie przyległam do ściany i po prostu dziękowałam Bogu w myślach, że ta szafa zasłaniała moje ciało. Starałam się nie wydać żadnego dźwięku, żeby nie zdradzić mojej kryjówki, więc przyłożyłam rękę do ust, zakrywając ją. Byłam przestraszona; nie wiedziałam, co robić i jak się zachować. Oglądałam te wszystkie filmy, ale żadne z nich nie mówiły, jak wyjść z takiej sytuacji. Zazwyczaj ktoś w sytuacji takiej jak ja był mordowany. Na samą myśl wzdrygnęłam się i na krótką chwilę przymknęłam oczy. Moje ciało się trzęsło i prawie zapłakałam, kiedy światło w sali nagle się zapaliło. Zagryzłam wargę i starałam się nie wydać żadnego dźwięku, kiedy ktoś wszedł do sali. Musiało być ich kilku, ponieważ słyszałam naprawdę wiele kroków i dużo dźwięków. Miałam wrażenie, że spadam w przepasać, kiedy wchodzili w głąb pomieszczenia.-Kurwa - usłyszałam znajomy stęk i nie mogłam poradzić na to poradzić, ale moja głowa wychyliła się. Prawdopodobnie byłam idiotką ujawniając się, ale zachowywałam się jak typowa ofiara. W takiej sytuacji zawsze jem popcorn i krzyczę, żeby się schowała i wychodziła. Zawsze mówiłam, że to nic takiego i prawdopodobnie, żeby przetrwać trzeba się schować, ale teraz wiem w jak bardzo wielkim błędzie byłam. Odetchnęłam z ulgą, wychodząc z ukrycia. To byli moi przyjaciele i Justin, który trzymał się za brzuch i jęczał.
-Love! - Victoria krzyknęła zaskoczona, kiedy wyszłam z ukrycia. Kiwnęłam głową i zapinając bluzę podeszłam do niej. Owinęła ramiona wokół mojej szyi, przytulając mnie, a ja starałam się uspokoić przyśpieszony oddech. Co oni tutaj robili? O co w tym wszystko chodziło? Setki myśli uderzały w moją głowę, kiedy odsunęłam się od dziewczyny.
-Ktoś mi powie, co się tu kurwa dzieje?! - Cody wykrzyczał i kopnął krzesło, które z ogromną siłą zderzyło się z podłogą. Podskoczyłam w miejscu, a moje oczy rozszerzyły się. Obserwowaliśmy go, kiedy brał głębokie wdechy i ciągnął za końcówki swoich włosów, przeklinając pod nosem.
-Chcę stąd wyjść - Katarina zapłakała, spuszczając głowę i patrząc na swoje buty. Wszyscy w pomieszczeniu westchnęli, a ja starałam się opanować łzy. Bellamy uśmiechnął się i próbując ją pocieszyć przyciągnął dziewczynę do siebie, owijając ramionami.
-Dlaczego tutaj jesteśmy? Nie rozumiem tego! - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Chciałam wrócić do domu i zapomnieć o tym. Miałam ochotę krzyczeć i płakać w tym samym momencie. Jedynie, co pamiętałam to obecność kogoś w moim domu i próbę ucieczki. - Gdzie jest Niall? - spytałam, próbując pohamować emocje. Doskonale pamiętam go przed moim domem, czy coś złego mu się stało? Mam na myśli, że na pewno wszedł do domu, po tym jak mnie zobaczył. Tylko pytanie co się z nim stało? Czy wszystko w porządku? Położyłam rękę na czole i poczułam, jak kręci mi się w głowie. Zbyt dużo emocji.
-Obok ciebie, kochanie - Luke wymamrotał, próbując się uśmiechnąć. Niestety nie udało mu się, co wpłynęło również na mój nastrój. Rozglądnęłam się, jak oparzona dookoła, próbując dostrzec chłopaka. W końcu odwróciłam się do tyłu i mogłam zobaczyć, jak blondyn siedzi na ławce. Jego nogi swobodnie z niej zwisają, a jego spojrzenie jest utkwione we mnie.
-Co się stało? Jak się tutaj znalazłeś? - zasypywałam go pytaniami, kiedy ruszyłam w jego stronę. Kiedy byłam wystarczająco blisko i mogłam mu się przyjrzeć to przeanalizowałam wzrokiem jego twarz. Na jego lewym policzku był naprawdę duży siniak, co jednoznacznie świadczyło, że dostał naprawdę z ogromną siłą. Oprócz tego jednego śladu jego twarz została bez skazy. - Zadzwoniłeś na policje?
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i podrapał się po karku. - Emm, nie. Naprawdę wyglądałaś, jakbyś potrzebowała pomocy, więc od razu pobiegłem do pokoju. Chciałem cię uratować.
-I co? Udało ci się? - zakpiłam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jak wielkim idiotą trzeba być, żeby w takiej sytuacji nie zadzwonić na policje? Przynajmniej wiedzieliby, że coś dzieje, a tak to nawet nie wiem, czy nasz szukają. Miałam ochotę go walnąć, ale za bardzo było mi go szkoda. Jego oczy naprawdę bardzo mocno świeciły, kiedy patrzył na mnie.
-Nie - wymamrotał.
-Mój ty bohaterze - mruknęłam z ironią i poklepałam go po plecach. Wywrócił oczami i spojrzał na mnie z laserem w oczach. Zignorowałam to i zmarszczyłam brwi, zastanawiając się o czym w tym wszystkim chodzi. Nagle światło zgasło, a rzutnik umocowany do ściany zaczął zjeżdżać na dół. Czułam przyśpieszone bicie mojego serca i metaliczny posmak krwi, kiedy zbyt mocno przegryzłam swoją wargę. Bellamy stał blisko mnie, więc zacisnęłam palce na jego ramieniu. Spojrzał na mnie i wywrócił oczami, zachowując zimną krew, ale widziałam te zaskoczenie i strach w jego oczach. Kiedy rzutnik zjechał na dół to każdy wstrzymał gwałtownie powietrze. Podskoczyłam w miejscu i zapiszczałam, kiedy rozległ się głośny huk. Na ekranie zaczynało się odliczanie od dziesięciu. Miałam ochotę płakać, kiedy na ekranie pojawił się duży, czerwony napis ZEMSTA JEST SUKĄ. Rzutnik zrobił się na chwilę czarny, tylko po to by puszczono nagranie. Czułam łzy zbierające się w oczach, kiedy widziałam Clarke stojącą na dachu. Miała zapłakane oczy i patrzyła w niebo, prawdopodobnie modląc się. Następnie wzięła głęboki oddech i skoczyła. Krzyknęłam naprawdę głośno, wtulając się w przyjaciela, kiedy jej ciało zderzyło się z ziemią. Nagle nagranie ustało, a w pokoju zapanowała cisza. Potem pojawił się kolejny napis, a ja czułam jak moja klatka piersiowa zapada się. Jak to jest być główną gwiazdą przedstawienia? Napis został przerwany, a na ekranie pojawił się obraz nas w pomieszczeniu. Słyszałam jak Victoria krzyczy i rzuca się. Zapłakałam głośno i odsunęłam się od chłopaka. Cofałam się do tyłu aż trafiłam na ścianę. W końcu nie wytrzymałam i zsunęłam się upadając na podłogę. Schowałam głowę w kolanach i pozwoliłam łzą swobodnie spłynąć. Potem stało się coś czego nigdy się nie spodziewałam. Szorstki, głęboki głos rozbrzmiał się przez radiowęzeł.
-Może będziecie bawić się lepiej od Clarke. Kto wie?
-Jesteś chory! Wypuść nas stąd! - zerwałam się z miejsca i spojrzałam w górę na kamerę, która filmowała nas. Byłam pewna, że ogląda nas. Oczekiwałam odpowiedzi, ale zamiast tego światła się zapaliły, rzutnik zaczął jechać w górę. Wytarłam palcami policzki, które były całe we łzach. W pokoju panowała cisza dopóki Katarina nie zaczęła wrzeszczeć.
-Nie będę tutaj tak siedzieć, tylko dlatego, że komuś nie podobało się samobójstwo tej idiotki! - biegała po sali i kopała wszystko, co było w jej pobliżu. Płakała głośno, kiedy Niall podszedł i przytulił ją, próbując jakoś załagodzić sytuację.
-To nie była nasza wina! - Justin wrzasnął, patrząc w kamerę. -Wypuść nas skurwielu!
-Jak możesz tak mówić? - wykrzyczałam, popychając go. - Ona zabiła się przez nas, Justin! To nasza wina!
-Nie prawda! - Luke pokręcił głową i oderwał mnie od bruneta. Zachwiałam się, cudem utrzymując równowagę. Patrzyłam zła na nich wszystkich. Wiedzieli, że to była nasza wina, a mimo wszystko odpychali to od siebie. Jak mogli?
-To główna zasada łańcucha pokarmowego. Słabsi są zjadani przez silniejszych! Do cholery ona była na to skazana! -  Niall nie wytrzymał i warknął głośno. Otworzyłam szeroko oczy, ponieważ wow. On na serio uważał na biologi. Pokręciłam głową, ponieważ nie wiedziałam, co mogłabym w takiej chwili powiedzieć.
-Mam dość. Nie wiem, jak wy, ale ja zamierzam wyrwać się z tej dziury - Victoria wyszarpała się z uścisku Cody'ego, który ją obejmował. Następnie wdrapała się na ławkę i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej. - Wiesz co? Pieprz się! Ta suka zasługiwała na wszystko, co najgorsze, a ty nie powinieneś nas tutaj trzymać! To nie była nasza pierdolona wina ty skurwie... - nie dokończyła, ponieważ Luke ściągnął ją z ławki i zaczął uspokajać.
-Co teraz? - wymamrotałam ściszając głos. Nie chciałam, żeby ten psychol nas podsłuchiwał. Właściwie skąd mamy pewność, że to chłopak, a nie dziewczyna? Właściwie nie mamy jej, ale boże. Ten człowiek naprawdę jest psychicznie chory. Nawet jeśli był zżyty z Clarke to nie był powód, żeby nas tutaj trzymać. A co jeżeli to tylko durna nauczka? Co jeżeli wcale nie grozi nam niebezpieczeństwo, a my po prostu się zamartwiamy bez sensu?
-Przetrwanie jest bardzo proste. Nie chodzimy sami, jasne? Trzymamy się razem i...cholera, gdzie jest Katarina? - Niall przerwał wypowiedź, patrząc na nas. Nagle wszyscy zaczęli się rozglądać. Moje spojrzenie przeanalizowało całą sale, ale nie dostrzegłam jej. Przeczesałam palcami włosy i wpadłam w histerie. Zaczęłam płakać, ponieważ cholera, jej naprawdę może coś się stać. Wszyscy gwałtownie zerwaliśmy się z miejsca i wyszliśmy na korytarz. Moje serce gwałtownie biło, kiedy nagle wszędzie zapanowała ciemność. Złapałam Victorie za ramię i szłyśmy za chłopakami, którzy kierowali się do przodu, wcześniej rozglądając się dookoła. Nagle usłyszałam głośny huk z tyłu, co mnie rozproszyło. Spojrzałam do tyłu i zmarszczyłam brwi, ale niczego nie dostrzegłam. Spojrzałam do przodu i nagle usłyszałam trzask i jęk bólu. Bellamy upadł na podłogę i zawył z bólu. Krzyczał i przeklinał, a ja przeszłam do przodu, żeby zobaczyć, co się dzieje. Na jego nodze była zatrzaśnięta pułapka, wyglądała tak samo, jak ta dla zwierzęcia. Moje oczy się zeszkliły, a ja zakryłam ręką usta.
-Ja pierdole, stary nic ci nie jest? - Justin zapytał kucając koło niego. Bellamy spojrzał na niego z bólem i zajęczał, a potem z całej siły uderzył go w ramię.
-A jak ci się kurwa wydaje?
-Po prostu musimy wyciągnąć twoją nogę, wiesz o tym? - Niall spojrzał na niego i ustanowił się koło jego nogi. Bellamy spojrzał na niego, jak na idiotę, ale kiwnął głową. Następnie zapłakał z bólu i odchylił głowę. Zapiszczałam głośno, kiedy złapali za to ustrojstwo i próbowali zdjąć to z jego nogi. Bellamy wrzasnął naprawdę głośno, a ja zagryzłam wargę próbując się nie rozpłakać. Jego noga była cała we krwi, a on cały oblany potem. Potem zasyczał pod nosem i po chwili zdjęli pułapkę z jego nogi, a on mógł odetchnąć.
- Wiesz, że musisz stanąć? - Luke wymamrotał. Był naprawdę w kiepskim stanie, a jego oczy zeszkliły się.
-Powiedz mi coś, czego nie wiem sherlocku! - Bellamy wykrzyczał i zajęczał głośno. Niall odsunął materiał spodni z jego nogi i przyjeżdżał się ranie. Miałam ochotę zwymiotować, widząc jego nogę, która była naprawdę w złym stanie.
-Cóź, nie wiem kto za tym stoi - blondyn uśmiechnął się głupkowato, a ja chciałam go zabić, ponieważ jakim cudem nawet w tej chwili zachowuje się jak idiota?
-Czy on chciał go zabić? - Victoria wymamrotała wskazując na Bellamy'ego. Chłopaki spojrzeli na siebie, a następnie pokręcili głowami.
-Nie. Myślę, że on chciał nas zwolnić - Niall westchnął przeczesując palcami włosy.
-Dlaczego miałby to robić? - spytałam marszcząc brwi. Naprawdę tego nie rozumiałam. Po co chciał nas zwolnić skoro i tak jesteśmy zamknięci, i nie mamy możliwości ucieczki? To było chore.
-Żeby mieć lepszą zabawę - Justin mruknął, a jego wzrok utkwiony był w ścianie. Pokręciłam głową, czując jak w moich oczach zbierają się łzy. Następnie chłopaki stanęli i podciągnęli poszkodowanego bruneta. Chłopak jęknął głośno z bólu, a Luke pozwolił by owinął rękę wokół jego szyi, dzięki czemu będzie mógł lepiej skakać na jednej nodze. - Co teraz?
-Trzeba znaleźć Katarine. Miejmy nadzieje, że nic jej nie jest - Cody spuścił wzrok na swoje buty. Wstrzymałam oddech widząc postać na przeciwko nas. Była ubrana cała na czarno. Jej głowę przykrywała maska i kaptur. Wszyscy gwałtownie zamarli, a ja poczułam jakby ten ktoś miał z tego wszystkiego satysfakcje. Analizowałam jego wygląd dopóki mój wzrok nie zatrzymał się na srebrnym nożu.

Naprawdę dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze. Cieszę się, że to fanfiction zaciekawiło was choć trochę. Jesteście wspaniali i mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu. Komentujcie, bo to naprawdę pomaga i jeżeli chcecie być na bieżąco z rozdziałami to dodawajcie się do obserwowanych. 

12 komentarzy:

  1. No nieźle XD
    Świetny rozdział i no nie wiem co więcej powiedzieć, po prostu WOW.
    Czekam na następny rozdział ;-)
    Życzę weny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Wspanialy i ciekawy rozdzial ! <3
    Weny życze :-D <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! Wspanialy i ciekawy rozdzial!! <3
    Weny życze <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja... trzyma w napięciu... WSPANIALE! czekam na next. Weny! :D


    A kiedy możemy się spodziewac rozdziału tu----> http://loveme-likeyou-do.blogspot.com/?m=1 ? Pozdrowionka:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejne, to jest mega ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. lubie takie rzeczy lol
    uwielbiam rzeczy typu śmierć i horror
    nwm dlaczego, ale wolę o duchach i takie serio dreszczowce haha
    ale i tak czekam na next xdd
    a tak btw to świetne to jest <3

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem dlaczego ale boziu czuje sie jak w horrorze brrr ;o ale i tak będe to czytać ;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest genialny! Naprawdę świetny! Życzę weny i już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  9. hejcia :) fajnie piszesz i ten dreszczyk emocji podoba mi się strasznie <3 oby tak dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next ?To jest świetne ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Oficjalnie moge powiedziec ze to ff zalicza sie do jednych z moich ulubionych. Nie moge sie doczekac nastepnego xx

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony